Mój mężu upolował dwie piękne rybki. Wprawdzie nie jadam takich ze względu na ości ale czego się nie robi dla meżulka. Nawet przygotowałam całą rybę żebyśmy mogli sobie ” podzióbać ” 😉 Wyszła naprawdę smaczna zwłaszcza mięsko w środku – soczyste, które przeszło smakami farszu. Wprowadziłabym jeszcze parę zmian w przepis, żeby ją udoskonalić ale o tym poniżej. Przepis z bloga Pasja na talerzu.

Składniki :
- świeży leszcz ale może to być inna ryba przepis jest uniwersalny
- garść koperku
- cytryna
- masło
- sól, pieprz
- garść natki pietruszki ( w innych przepisach widziałam jej dodatek więc też dodałam, świetnie tu pasuje )
- olej

Wypatroszoną i oczyszczoną rybę nacinamy z wierzchu. W środku solimy, pieprzymy, nakładamy trochę masełka, na to plasterki cytryny ( proponuję plasterki umieścić na całej powierzchnia nie tylko 2 jak w przepisie wtedy całe mięsko w środku przejdzie ). Na cytrynkę koper z nacią pietruszki. Na to znowu plasterki cytryny i masełko. Tak, żeby masło zawsze dotykało mięsa. Z wierzchu dobrze solimy i skrapiamy sokiem z cytryny. Zwłaszcza w nacięcia. Ja nie kropiłam sokiem i to był błąd dlatego wam proponuję to zrobić. Smarujemy niewielką ilością oleju ( zapomniałam i skóra przywarła do rusztu ). Grillujemy na mocno rozgrzanym grillu. Jak to w przepisie ujęte krótko ale intensywnie. Z wierzchu ma utworzyć się chrupiąca skórka.

